-Zgubiliśmy
się!
Frothi usłyszał w głosie brata nutki paniki. Nie winił go za
to, on sam czuł lodowate palce strachu zaciskające się wokół żołądka,
przejmujący chłód pnący się w górę, dosięgający do strun głosowych. Nie chcąc
zdradzić swojego strachu jedynie skinął głową. Jednak w absolutnych
ciemnościach jakie zapadły po wypaleniu się ostatniej pochodni gest ten został
niezauważony. Po omacku wyciągnął przed siebie rękę i złapał brata za ramię
próbując dodać mu otuchy.
W swojej naiwności chłopcy myśleli, że są w stanie wkraść się do górskiego labiryntu i wyjść z niego bez przeszkód. Niestety, rzeczywistość dość brutalnie skonfrontowała ich założenia. Droga powrotna okazała się trudniejsza niż ta prowadząca naprzód. Wszystkie odnogi wyglądały tak samo. Spanikowani młodzieńcy wybrali najgorszy z możliwych sposobów na odnalezienie wyjścia- zaczęli skręcać w tunele na chybił trafił, jeszcze bardziej pogłębiając swoją dezorientację.
Korytarze po których stąpali stawały się coraz szersze, rysunki na ścianach coraz rzadsze. Podłogę pokrywała warstwa brudu i nietoperzych odchodów, wyglądająca na nietkniętą stopą ludzką od lat. Co gorsza, przeliczyli się również co do ilości pochodni. Teraz stojąc w mroku oddaliby wszystko, nawet swój cenny honor, który sprowadził ich w to okropne miejsce, byleby tylko móc ujrzeć światło dzienne.
W swojej naiwności chłopcy myśleli, że są w stanie wkraść się do górskiego labiryntu i wyjść z niego bez przeszkód. Niestety, rzeczywistość dość brutalnie skonfrontowała ich założenia. Droga powrotna okazała się trudniejsza niż ta prowadząca naprzód. Wszystkie odnogi wyglądały tak samo. Spanikowani młodzieńcy wybrali najgorszy z możliwych sposobów na odnalezienie wyjścia- zaczęli skręcać w tunele na chybił trafił, jeszcze bardziej pogłębiając swoją dezorientację.
Korytarze po których stąpali stawały się coraz szersze, rysunki na ścianach coraz rzadsze. Podłogę pokrywała warstwa brudu i nietoperzych odchodów, wyglądająca na nietkniętą stopą ludzką od lat. Co gorsza, przeliczyli się również co do ilości pochodni. Teraz stojąc w mroku oddaliby wszystko, nawet swój cenny honor, który sprowadził ich w to okropne miejsce, byleby tylko móc ujrzeć światło dzienne.
-Musimy ruszać Gylfi!
Stanie w miejscu nie pomoże nam się stąd wydostać.
Poczuł zdecydowany uścisk w ręce, którą dotkał brata. Uznał,
że to oznaka zgody. Powoli, uważnie stawiając każdy kolejny krok, rękami wodząc
po szorstkiej powierzchni ścian ruszyli przed siebie. Pod podeszwami butów
chrzęściły im szkieleciki nieznanych zwierząt, ofiar jakiegoś żyjącego w
ciemnościach drapieżnika, który w ich wyobraźni rósł do rozmiarów Fenrira-
olbrzymiego, białego wilka, syna Lokiego spętanego przez Odyna za pomocą Gleipniremu-
łańcucha uplecionego ze stąpania kota i brody kobiety.
Spodziewając się w każdej chwili ujrzeć błysk ostrych zębów i usłyszeć spragnione krwi wilcze wycie, niczym para ślepców uciekająca od prześladowców, szli skuleni, lecz nie wiedzieli, z której strony powinni się spodziewać ataku. Frothi wyczuł, że stoją przed kolejnym rozwidleniem. Nie zastanawiając się zbyt długo wybrał prawą odnogę i pociągnął za sobą brata. Gdy tylko wyszli zza zakrętu korytarza, obydwaj wydali z siebie zduszony okrzyk radości.
Przed nimi ciągnął się długi korytarz, na którego końcu zza kolejnego skrzyżowania sączyło się delikatne światło. Niesieni nadzieją ujrzenia wyjścia chłopcy nie zauważyli, bądź też nie chcieli zauważyć koloru owej poświaty. Poświatę, o której opowiadali ludzie odnalezieni w jaskiniach. Poświatę, która według miejscowych była wizją zrodzoną w obłąkanym umyśle. Poświatę, która według tych opowiadań, powinna im się była skojarzyć z królestwem zmarłych….Puściwszy się biegiem w kilkanaście sekund dotarli do źródła jasności.
Niebieskie światło skąpało ich przerażone twarze, wpatrzone w żelazne wrota, ozdobione symbolem węża. I tak jak wcześniej oddaliby wszystko, aby ujrzeć choć odrobinę światła, tak teraz kiedy ich życzeniom stało się zadość, zdecydowali, że jeszcze więcej oddaliby, aby na powrót pogrążyć się w mroku.
Spodziewając się w każdej chwili ujrzeć błysk ostrych zębów i usłyszeć spragnione krwi wilcze wycie, niczym para ślepców uciekająca od prześladowców, szli skuleni, lecz nie wiedzieli, z której strony powinni się spodziewać ataku. Frothi wyczuł, że stoją przed kolejnym rozwidleniem. Nie zastanawiając się zbyt długo wybrał prawą odnogę i pociągnął za sobą brata. Gdy tylko wyszli zza zakrętu korytarza, obydwaj wydali z siebie zduszony okrzyk radości.
Przed nimi ciągnął się długi korytarz, na którego końcu zza kolejnego skrzyżowania sączyło się delikatne światło. Niesieni nadzieją ujrzenia wyjścia chłopcy nie zauważyli, bądź też nie chcieli zauważyć koloru owej poświaty. Poświatę, o której opowiadali ludzie odnalezieni w jaskiniach. Poświatę, która według miejscowych była wizją zrodzoną w obłąkanym umyśle. Poświatę, która według tych opowiadań, powinna im się była skojarzyć z królestwem zmarłych….Puściwszy się biegiem w kilkanaście sekund dotarli do źródła jasności.
Niebieskie światło skąpało ich przerażone twarze, wpatrzone w żelazne wrota, ozdobione symbolem węża. I tak jak wcześniej oddaliby wszystko, aby ujrzeć choć odrobinę światła, tak teraz kiedy ich życzeniom stało się zadość, zdecydowali, że jeszcze więcej oddaliby, aby na powrót pogrążyć się w mroku.
Kolejna część będzie najprawdopodobniej dopiero w piątek
OdpowiedzUsuńOkej, tu króciutko, więc i ja króciutko się wypowiem - klimacik jest, i bardzo mnie ciekawi, czy jeszcze do chłopców wrócimy, albo czy ich przygoda będzie jakkolwiek powiązana z resztą historii. No to idę dalej, dzisiaj mnie tknęło na tych Twoich wikingów :D
OdpowiedzUsuń