Powiedzmy sobie jasno- mało osób czyta książki. Lenistwo, brak czasu, dostępu lub po prostu- foch na literki...powód jest nieważny. Natomiast prawie każdy ogląda telewizję. Od dawna toczą się spory na temat tego, co jest lepsze. Obie strony mają swoje racje, ale w większości przypadków są to wymiary tak różne,że trudno zabrać się za rzetelne porównanie. "W większości przypadków" sugeruje,że są jednak wyjątki. I tu pojawia się coś co nazywamy "adaptacją". Coś, co daje nam materiał do konfrontacji zarówno wersji telewizyjnej jak i książkowej. A więc jak to jest w przypadku serialu "Gra o tron"? Co jest lepsze?
Jako zagorzały fan, postaram się przybliżyć Wam swój punkt widzenia.
1."Krwawe Gody".
Zdecydowanie największa zmiana w stosunku do fabuły książki. Rob Stark bowiem tak naprawdę ożenił się z Jeyne Westerling! Była ona córką jednego z mniej znaczących rodów Dorzecza. Z Robbem poznali się kiedy chłopak szturmował jej rodzinną twierdzę- Białą Grań. Został wtedy ranny w ramię (trafiła go strzała). Zamek został zdobyty, a Młody Wilk oddał się pod opiekę Jeyne. Wkrótce potem przyszłą wieść o spaleniu Winterfell, i pod wpływem emocji młodzi spędzili ze sobą noc. Nie chcąc skazić honoru dziewczyny, młody Stark bierze ja za żonę. Pokazuje to jak bardzo wdał się w swojego ojca, który nade wszystko cenił honor. Nie ma tu mowy o żadnej namiętnej miłości, choć i ta przyszłą z czasem. W serialu natomiast Młody Wilk zakochuje się w pannie z możnego rodu z Volantis, która wcześniej go nienawidziła bo kaleczył ludzi na wojnie :). No i samo wesele u starego Frey'a. Żony Starka nie było na przyjęciu! A tym bardziej nie była w ciąży. Jednak...takie przedstawienie "Krwawych Godów" jest bardziej emocjonalne, buduje w widzu większą nienawiść do Lannisterów, i sympatię dla Starków. Ludzie płakali(!) oglądając ten odcinek.
W tym wypadku Wygrywa: SERIAL
2.Tyrion Lannister
Kim jest najmłodszy syn lorda Tywina, chyba nie muszę tłumaczyć. Powiem tylko, ze dla mnie to najbarwniejsza i najciekawsza postać zarówno w książce jak i serialu. Inteligentny i przepełniony wewnętrznym cierpieniem, które topi w kolejnych dzbanach wina, powoduje, że na przemian możemy się śmiać i płakać. Jednak jest różnica pomiędzy Tyrionem z "Pieśni Lodu i Ognia" i tym z telewizyjnego ekranu.
W książce, George R.R.Martin opisuje go jako małego, powykrzywianego człowieczka, o niezbyt urodziwej (żeby nie powiedzieć "szpetnej") fizjonomii, różnokolorowych oczach, z których jedno jest zielone, a drugie czarne.Porównajcie sami! U góry- Tyrion z książki, poniżej- z serialu:
Nie znam się na ocenianiu męskiego wyglądu, ale aktor grający jego rolę przywodzi mi na myśl Hugh Laurie, a za nim przecież kobiety się uganiają! Ale to pewnie przez smutny fakt, że brzydkiemu "Pół-mężczyźnie" nikt by nie współczuł...I kwestia "blizny"...W książce stracił CAŁY nos, zamiast którego miał ziejącą dziurę. Według reżysera, najwyraźniej brak nosa można wymienić na zacięcie się brzytwą...Nikt nie zauważy.
Wygrywa: KSIĄŻKA!
3. Daario Nacharis
I znowu...Czy tak trudno byłoby się troszkę postarać, i ucharakteryzować aktora jak trzeba? Czy trochę niebieskiej i złotej farby plus sztuczna broda, to tak wiele? Tyrosh- jedno z Wolnych Miast, z którego pochodzi Daario, jest znane z ekstrawagancji swoich mieszkańców, którzy lubią ubierać się krzykliwie, układać włosy w fantastyczne fryzury itp...A według autora "Pieśni...", Nacharis był cudakiem nawet jak na standardy swojej ojczyzny! Miał niebieskie włosy, zarówno na brodzie (która była ukształtowana na kształt trójzębu) jak i głowie, natomiast wąsy farbował na złoto. Dodatkowo nosił barddzo "gryzące sie" kolorowo ubrania. Ciekawa postać, prawda? Przyciągałaby uwagę...Ale zamiast tego:
Dostajemy:
Dlaczego?
Nie wiem jak Wam, ale we mnie ten serialowy Daario wzbudza niechęć, prawie odrazę. Jest w nim coś...śliskiego powiedziałbym...I jego pewność siebie...W książce była ok, pasowała do całej postaci, no bo ktoś tak krzykliwy musi być pewny siebie! A w serialu...irytuje.
Ponownie:
Wygrywa: KSIĄŻKA
4.Silny Belwas
A właściwie jego brak. Był on potężnie zbudowanym eunuchem przysłanym przez magistra Ilyrio dla Daenerys, aby ją chronił. Wcześniej walczył na arenie, gdzie wyrobił sobie sławę niezwycieżonego. Jego brzuch zdobiły liczne blizny, gdyż przed każdym zwycięstwem pozwalał swoim przeciwnikom się zranić. Jednak może jeszcze sie pojawi, dlatego w tym przypadku, pozostawię to bez rozstrzygnięcia.
A Wy co wolicie?
tak,bardzo mało osób czyta książki.Ale ja uwielbiam. Kiedy np. czytałam Harry'go Pottera, a potem oglądnęłam film byłam lekko zawiedziona:D masz racje...każdy teraz facebook itp.:DPozdrawiam :d http://mamochotewyslaccienaksiezyc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy artykuł :D leci obsw, ale mam nadzieję na więcej takich artykułów :)
OdpowiedzUsuńoraz zapraszam na swojego bloga pod nową nazwą: http://magialiteratury.blogspot.com/
kocham owy serial ale zbyt dużo czasu mi pożera więc obecnie nie oglądam ;p Książki tym bardziej bym nie czytała! ;p czekotubka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCzyżbym była dinozaurem? Na pierwszym miejscu zawsze książka, potem , ewentualnie , adaptacja. Znam tylko jedną, która jest lepsza od powieści. To " Imię Róży' Umberto Eco. Pozycję tę przeczytałam, a jakże, ale film jest lepszy.
OdpowiedzUsuń"Gra o Tron". Przeczytałam wszystkie tomy, które autor napisał do tej pory. A serialu może widzialam z trzy odcinki. Nie umywa się do oryginału.
Jestem molem książkowym, w ciagu miesiąca około dziesięciu pozycji. Wolę to od oglądania telrwizji.
Pozdrawiam.Ada.
P. S. Jestem w trakcie czytania Twojego opowiadania. Konkretny komentarz na jego temat będzie pod ostatnim wpisem. Jestem pod wrażeniem.
Też uwielbiam czytać, jednak moja ilosć ksiazek na miesiac jest niższa od Twojej, ponieważ przerzuciłem się jakiś czas temu na literature w jezyku angielskim, między innymi chcąc podszlifować swoje, nazwijmy to "umiejętnosci", co zmniejsza tempo lektury ^^ Ale cóż poradzić, jak ciężko znaleźć serię Horus Heresy po polsku :/
Usuń